Przyznam szczerze, że taki wyjazd to było dla mnie duże wyzwanie i spory stres.
Bruno madopiero 4 miesiące, ale do wyjazdów jest przyzwyczajony, bo jeździmy do dziadków a to dobre 4 godziny drogi. Brutus też jest przyzwyczajony do zostawania w obcym miejscu. Jednak wizja wakacji z tą dwójką sprawiała, że byłam i szczęśliwa i przerażona jednocześnie. Na szczęście nie taki diabeł straszny jak go malują :)
Po pierwsze: gdzie?
No właśnie. Od kilku lat jeździmy na wakacje za granice. Piesek zostawał zawsze w dobrych rękach, bo nie wyobrażałam sobie, żeby siedział z nami na plaży czy spacerował po mieście w 40 stopniowych upałach. A teraz nie mogliśmy zostawić psa i na dodatek mamy malutkie dziecko ze sobą zabrać. Czyli odpowiedź prosta - jedziemy nad nasze polskie morze, nie dalej.Szukanie domku z psem też nie jest takie łatwe. Znaleźliśmy piękny domek we Władysławowie. Nazywa się „U Projektantek”.
Poza sezonem Brutus był sam na działce więc mógł szaleć. Wieczorami przychodził jego dziki kumpel więc wtedy musiał mu oddać miejsce i siedział grzecznie w domu :)
Władysławowo to o tyle super miejsce, że jest dobrym punktem wypadowym. Jeździliśmy codziennie w inne miejsce: Gdynia, Gdańsk, Hel.
Pies na plaży.
Ważne dla nas też było, żeby na plażę iść bezpiecznie i bez obawy, że ktoś się przyczepi o psa. Ja wolę się nie stresować głupotami i nie lubię wchodzić w potyczki słowne na temat psa i dziecka. Ostatnio usłyszałam, że psy nie powinny w ogóle wchodzić na plaże, bo sikają na wydmy i wszędzie gdzie się da. Jak się okazuje Brutus nawet nie sikał bo był zajęty bieganiem i odpoczywaniem. A my wybraliśmy plażę gdzie psy są mile widziani, w Kuźnicy.Swoją drogą na plaży z nim byliśmy tylko dwa razy, bo jeden raz było zimno i był przeszczęśliwy, ale drugim razem upał dał mu się w kość i nie był zadowolony. Męczył się bardzo. Dlatego zrezygnowaliśmy z zabierania go ze sobą.
Niemowlak na wakacjach.
Bruno też dzielnie zniósł wyjazd. To jest tak szczęśliwe i bezproblemowe dziecko, że cudowniejszego nie mogłam sobie wymarzyć :)Kiedy szliśmy z małym na plażę wydawało nam się, że jesteśmy przygotowani, ale okazuję się, ze o kilku rzeczach zapomnieliśmy. Nad morzem nigdy nie wiesz czy będzie wiatr, deszcz czy upał. Dlatego namiot dla dziecka to podstawa. My go niestety nie przewidzieliśmy w bagażu a szkoda. Oczywiście krem z filtrem, parasolka czy osłona przed wiatrem musi być. A na chłodniejsze dni kurtka przeciwwietrzna.
Bardzo dużo zwiedzaliśmy i zakochałam się w Gdańsku! Po prostu się zauroczyłam tak, że chcę tam zamieszkać :) Odwiedziliśmy też tam nasz ulubiony sklep gdzie przywitała nas Ania ze Stachem w brzuszku <3
Jednym słowem: ODPOCZĘLIŚMY. A przecież o to na wakacjach chodzi!
A gdzie Wy spędzacie wakacje z maluchem i psem?
Przydadzą mi się rady na przyszły wyjazd ;)
Ściskam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz