Sesja zdjęciowa w stylu vintage dla Marzeny Ugornej.



    Dzisiaj będzie o jednej z moich największych i najdłużej trwających pasji, czyli fotografii :)
Nie każdy wie, że jestem typem "słomianego zapału", więc potwierdzę - TAK JESTEM. Ilośc moich pasji rocznie zdecydowanie wykracza poza jakieś ramy i budżet domowy, więc Michał skutecznie mi ogranicza moje nowe pasje.

Jednak fotografia w moim życiu jest już od bardzo dawna. I pomimo iż częstotliwość jej wykonania jest dużo rzadsza odkąd pojawił się Bru, to wciąż jest. I wciąż tak mocno działa w środku. Po ostatniej sesji zatęskniłam za tym co robiłam bardzo bardzo. Ale na szczęście w pracy też zaczęłam się pojawiać na planach a to jak zdjęcia tylko lepsze, bo ruchome :) Chyba zrobię osobny wpis o tym co robię na codzień i jak się zmieniła rzeczywistość przez ostatnie lata.




Bo proszę nie mylić zdjęć, które na codzień wrzucam na Instagram. To nie jest fotografia. To są codzienne obrazki, pamiątki. Bez żadnej wartości artystycznej, a jedynie sentymentalnej.

Jakiś czas temu, dokładnie kilka dni temu miałam mega przyjemność wykonania zdjęć dla mojej ukochanej Marzeny Ugornej. Sesja wspólnie wymyślona, ale szczegółami jak wanną czy kwiatkami zajęła się Marzena. Oczywiście zrobiła mega super zdrowe śniadanie i sok i czuliśmy się jak na wczasach a nie w pracy. Więcej nie będę pisać, bo nie sposób teraz dorabiać sztuczną teorię. Niech oczęta patrzą i się cieszą :)





















Ściskam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz koniecznie!